PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=483760}
5,2 19 312
ocen
5,2 10 1 19312
4,3 6
ocen krytyków
Tajemnica Westerplatte
powrót do forum filmu Tajemnica Westerplatte

Jestem tak zażenowany, że na wszelki wypadek nic teraz nie napiszę tylko się najpierw z myślami prześpię. Bo jakbym coś skreślił na gorąco w tej chwili - należałoby co trzecie słowo wykropkować.
Mam tylko nadzieję, że na film pójdzie jak najwięcej widzów, aby do maksymalnej grupy dotarło jak marnotrawione są pieniądze w polskiej kinematografii i może ktoś ze sponsorów, czy czynników decyzyjnych się na przyszłość opamięta.
Czy w filmie zauważyłem jakieś pozytywy. Jeden tak: wśród obsady jakimś cudem zabrakło Karolaka…
Gdyby w Japonii reżyser nakręcił taki film, zmuszono by go, aby popełnił seppuku...

ocenił(a) film na 8
jabu

Moim zdanie kulturalnie mówiąc,oceniając tak ten film musisz być fanem Helikoptera w ogniu itp itd,nie znać faktów historycznych+po prostu nie rozumieć II wojny światowej i koszmaru z tym związanego :)

ocenił(a) film na 2
will1000

Ależ tam się mnóstwo faktów nie zgadza z zachowanymi relacjami. Ja żyję z historii wojskowości.

ocenił(a) film na 8
jabu

Na przykład co się nie zgadza??

ocenił(a) film na 2
will1000

-ulewa, ba oberwanie chmury, zdaje się w nocy 5 września mimo, że wszyscy kronikarze podkreślają, że pierwszy deszcz podczas wojny spadł w nocy 16 września dzięki czemu zresztą Niemcy mogli w nas z góry dmuchać jak w noworoczny balonik.
Nawet w chwili, gdy Sucharski rusza ku niemieckim pozycjom, aby kapitulować uważny widz zauważy krople deszczu rozchodzące się w kręgi po wodzie stojącej w lejach do wybuchach.

ocenił(a) film na 2
jabu

- woda w tychże lejach to osobny temat. Wszyscy pamiętnikarze wspominają, że z wodą były problemy. Że brakowało jej nawet do chłodzenia cekaemów. A tu wszędzie jak okiem sięgnąć zbiera się w lejach.

- placówkę Prom próbowało wziąć szturmem w pierwszym ataku 225 ludzi z kompanii szturmowej por. Henningsena. W filmie widz widzi na raz maks. 10 statystów, co zresztą jest charakterystyczne dla scen batalistycznych obrazu.

ocenił(a) film na 2
jabu

- scena rozstrzelania 3 żołnierzy wziętych za dezerterów w rejonie Elektrowni. Jedyne co to wydarzenie potwierdza to niemiecki meldunek z 8 września informujący o znalezieniu prowizorycznego grobu z 4 ciałami (nie 3 jak sugeruje film). Nie ma innych potwierdzonych relacji. I jeśli ich rzeczywiście rozstrzelano to nie 5 września jak pokazuje się w obrazie, tylko 2-go, gdy podnieśli bunt po nalocie Ju-87B. I nie na wybrzeżu, tylko pod ściana placówki „Elektrownia”, gdzie ich znaleźli penetrujący teren Niemcy.

- te same mundury, w których suną do akcji statyści grający marynarzy niemieckich i polskich. Jak się dobrze przyjrzeć Kubie Wesołowskiemu (mat Rygielski) to widać jeszcze ślad po niemieckiej gapie – specom od mundurów nie specjalnie to przeszkadzało.

ocenił(a) film na 2
jabu

- mewy mimo ustawicznego ostrzału skoro świt krążące nad Westerplatte od strony morza,

ocenił(a) film na 2
jabu

- pies Sucharskiego, który nie zdradza jakiegokolwiek strachu po 7-dniowej ustawicznej kanonadzie i sunie za Sucharskim idącym się poddać po czym posłusznie reaguje na komendę.

ocenił(a) film na 2
jabu

Wilczyca Hitlera w ogóle nie chciała wyjść na dziedziniec przed schronem w tle sowieckiej kanonady a zamknięta była kilka kondygnacji niżej niż w przypadku koszar składnicy. Wszystkie psy, które miałem szczęście mieć przy sobie w ciągu ostatnich kilkudziesięciu lat, zachowywały się jeszcze w kilka godzin po sylwestrze jak po ciężkiej traumie.

- bójki między żołnierzami (zwalcza Buder i Gryczman) na pokrecie, których brak jakichkolwiek dowodów.

I tak dalej, i tak dalej…

Jak mnie chcesz dalej prowokować to mogę jeszcze wtrącić o wąsach ogniomistrza Piotrkowskiego…

Ja bym tak mógł jeszcze bardzo, bardzo długo tylko i wyłącznie w kontekście Twojej wypowiedzi, że „nie znam faktów historycznych” związanych z walkami o składnicę.







użytkownik usunięty
jabu

No właśnie ...te wąsy .... podobno w rzeczywistości miał o kilka włosów więcej.

ocenił(a) film na 6
jabu

A mój owczarek [wcale nie szkolony] ma głęboko w nosie za równo wystrzały [np. w lesie, gdzie czasem słychać odgłosy polowania], jak huk petard w Sylwestra. Lekceważy po prostu. I co? Psy są różne, znam takie, co na huk wpadają w histerię, a znam takie, które nie reagują. Inna kwestia, że foksteriera mojego dziadka [pies myśliwski] na to, ze dziadek brał strzelbę do rąk wpadał w szał radości, ale na Sylwestra chował się pod wanną...

jabu

Mój sznaucer podskakuje za fajerwerkami i szczeka na nie. Trzeba go też trzymać żeby nie leciał za petardami i nie przynosił ich w zębach :)
Co do Twoich komentarzy, jestem pełen podziwu dla dużej wiedzy historycznej jakiej posiadasz i moim zdaniem powinieneś pracować jako konsultant przy tym filmie.

ocenił(a) film na 2
martini49

Wywaliliby mnie po pierwszym dniu zdjęciowym za spowalnianie pracy i zastąpili kimś bardziej ugodowym. Przynajmniej w tym konkretnym filmie :-)

Ale wcześniej bym im spróbował Kubę Wesołowskiego grającego mata Rygielskiego przepasać biało-czerwoną szarfą wykorzystując patent Barei z „Misia” (epizod z dziedzicem Pruskim). Zakryłaby ślad po niemieckiej gapie na bluzie marynarskiej. Byłoby i śmiesznie i patriotycznie a biorąc pod uwagę niefrasobliwość w umundurowaniu obsady – i tak by zauważyli dopiero podczas końcowego montażu, jeśli w ogóle :-)

Co do psów to pamiętajmy o czym dyskutujemy. Fajerwerki na Sylwestra to jedno a bycie pod ostrzałem armat kalibru 280 mm, moździerzy 210 mm, czy w epicentrum zrzutu bomb 500kg – to drugie. Są psy, np. szkolone do polowań, czy policyjne, które się absolutnie wystrzałów nie boją. Może nawet nie zlękną się, gdyby przy nich racę zdetonować.
Ale odpal 200-300m od nich półtonowy ładunek, przy którym ziemia, ściany, świat się przesuwa przed oczami.
Schowają się w misce ryżu w Indochinach i wychyną po tygodniu.
Dalej uważam, że końcowa scena z psem jest mocno nie przemyślana (delikatnie mówiąc), choć na swój sposób efekciarska… Miłośnicy zwierząt mogą się nawet wzruszyć.

ocenił(a) film na 6
jabu

Twoje uwagi dotyczące niezgodności z faktami są naprawdę czepianiem sie bzdur , woda w lejach , nieścisłości w umundurowaniu , coś tam o mewach , reakcja psów na hałas , bójki między żołnierzami (na pewno były ) jeżeli naprawdę żyjesz z historii wojskowości to sam się orientujesz że to są drobiazgi ...po prostu masz takie a nie inne wyobrażenie o historii oręża polskiego i jakieś cienie są dla Ciebie nie do zaakceptowania

ocenił(a) film na 2
kociata

Witam,

Kociata,
Wybacz – z całym szacunkiem., ale…
napisać historykowi wojskowości, żeby się nie czepiał o nieścisłości względem umundurowania w filmie wojennym to trochę tak, jak mieć pretensję do matematyka, że przywiązuje wagę do właściwych miejsc po przecinku, lub do kierowcy, że w ocenie auta zwraca uwagę na osiągi maszyny.
Przy czym nie mówimy o niedopiętym guziku. W filmie aktorzy odtwarzający niemieckich i polskich marynarzy wymieniają się po prostu odzieżą. Oglądałaś „Vabank” Machulskiego i oceniłaś wysoko (i dobrze, świetny film). Ale czy na pewno nie miała byś problemów z odbiorem filmu, gdyby Kwinto otwierał na nim sejf ze wsparciem smartfona? Przykład nie rozmija się czasowo, aż tak bardzo z omawianym przez nas filmem p. Chochlewa jeśli przypomnieć, że co najmniej jeden z pokazanych w obrazie oficerów niemieckich nosi czapkę z armii NRD wzoru wprowadzonego w latach 70-tych.
Po Twoim komentarzu nie wiem na ile w ogóle przywiązujesz wagę do faktów, więc na wszelki wypadek, bez złych intencji, podlinkuję, co oznacza skrót NRD:
https://pl.wikipedia.org/wiki/Niemiecka_Republika_Demokratyczna

Już tylko tytułem zwykłej informacji dodam, że p. Chochlew otrzymał na poczet filmu wsparcie grup rekonstrukcyjnych za free. Rozmawiałem w sumie z trójką z Nich o tym, co działo się na planie. Dyskusja na ten temat z jednym, została przy tym udokumentowana w sieci i możesz się z jej treścią swobodnie zapoznać, jako że udostępniłem ją z użyciem linku w postach wiodących. Rekonstruktorzy zgłaszali swoje uwagi w odniesieniu do głupot pokazywanych przed kamerą (czyli „czepiali się o bzdury”, podobnie, jak ja w swoich krytycznych uwagach), ale kompletnie ich zignorowano. Dlaczego jest tak ważne, aby słuchać tych ludzi? Z zasadniczego powodu: po moich rozmowach z tymi, którzy asystowali (w umundurowaniu i z bronią oraz sprzętem, będącymi ich własnością) w „Tajemnicy (…)” za przysłowiową grochówkę w formie zapłaty, słyszałem coś w stylu: na drugi raz się zastanowię, czy podobny wolontariat będę jeszcze uprawiał dla polskiego filmowca. To mogło przynieść określone, wymierne szkody.
Na ile to ma znaczenie, przypomnę, że dla p. Smarzowskiego podczas realizacji „Wołynia” członkowie grup rekonstrukcji historycznej także zagrali charytatywnie (ten dopiero, w odróżnieniu od p. Chochlewa miał problemy z zebraniem funduszy na realizację, co zwyczajnie dziwi jeśli się zważy, że w odróżnieniu od Chochlewa stanowiącego niewiadomą inwestycję – Smarzowski powinien być „czarnym koniem” przy finansowaniu przedsięwzięć branych przezeń na warsztat). Jako, że część z nich, to ci sami moi znajomi co z planu „Tajemnicy (…)” usłyszałem opinie o odmiennej optyce. Na planie „Wołynia” starano się nas słuchać i wykorzystywać idące od nas sugestie. Jeśli trzeba, drugi raz bezkosztowo wesprzemy podobną produkcję.
Czemu rzecz sygnalizuję?
Bo mogę do pewnego stopnia zrozumieć i zaakceptować fakt, że dla Ciebie i Tobie podobnych widzów ignorowanie realizmu związanego z mundurem, ekwipunkiem, czy bronią w produkcji wojennej, nie jest czymś istotnym i jeśli ktoś z tego tytułu protestuje to dlatego, aby zakamuflować swoje rzeczywiste intencje, bo mu w filmie zaciemniają obraz oręża polskiego.
Ale bądź, proszę świadoma, że postępowanie twórców „Tajemnicy (…)”, gdyby się powtarzało (czytaj: gdyby wciąż firmowano podobne produkcje) mogło przynieść długofalowe szkody w odniesieniu do tych, którzy za darmo, lub za pół darmo (opłacony dojazd) w formie wolontariatu wspierali i wspierają polską kinematografię w obszarach, na których od bez mała dekad znajduje się na skraju zapaści.


>...po prostu masz takie a nie inne wyobrażenie o historii oręża polskiego i jakieś cienie są dla Ciebie nie do zaakceptowania

To domniemanie z Twojej strony oparte na przypisywaniu mi bardzo prostych intencji. Tym czasem ja najzwyczajniej w świecie podzielam w pełnej rozciągłości zdanie p. Tomasza Raczka, który nazwał ten film bohomazem uzasadniając następnie dlaczego tak uważa. Przy czym w uzasadnieniu zabrakło podparcia się mundurami, czy lejami, bo nie wchodzą one w obszar, w którym specjalizuje się, przypuszczalnie najbardziej obecnie w kraju poważany krytyk filmowy. Rozumiem jednak że podobnie jak opinia historyka wojskowości względem filmu o wojnie nie jest dla Ciebie warta przeanalizowania, zasługując jedynie na sprowadzenie do poziomu osobistych preferencji, tak i ocena zawodowego krytyka opiniującego film wynika z przyziemnych pobudek a nie z przyswajanej latami wiedzy w temacie.

Pozdrawiam,
jabu


ocenił(a) film na 10
kociata

Film fajny, ciekawy, dużo walki w nim było, teraz takich się nie robi. Pokazywał jaka straszna jest wojna. Może ktoś powie, że pokazano strach wśród żołnierzy, ale taka jest wojna.

jabu

Napisz coś konkretnego o filmie

ocenił(a) film na 4
qwerty_17

A Ty @qwerty_17proszę przeczytaj co napisał Jabu od poczadku pierwszego postu to nie będziesz zadawał bezsensownych pytań w połowie dyskusji.

ocenił(a) film na 5
jabu

3 na plaży i jeden przypadkiem przy fladze = 4

mój drugi pies, tak jak i pierwszy ma w dupie wybuchy

bójka to rzecz naturalna

jabu

jeszcze nie obejrzałem ale się na wszelki wypadek zapytam: czy to jest #%!$ film dokmentalny czy dramat wojenny?

ocenił(a) film na 2
erroid

Ani jedno ani drugie. To film z fantastyki alternatywnej.

ocenił(a) film na 7
jabu

To tak samo jak książka Flisowskiego o obronie składnicy.

ocenił(a) film na 2
Narling

Owszem. Z dwoma zastrzeżeniami. Flisowski zrobił to nieświadomie i bez podprogowych przekazów deprecjonujących w zamierzony sposób. Inaczej niż w przypadku Chochlewa/TVN. Ponadto zebrany przez Niego właśnie w jedną całość zbiór 26 relacji członków obsady składnicy stanowi wciąż interesujący materiał sam w sobie.

ocenił(a) film na 7
jabu

Od lat jest fala krytyki dawnego dogmatu który utrwalił przede wszystkim Flisowski, całość została przedstawiona w filmie mniej lub bardziej udolnie. Same relacje może i ciekawe jednak z gruntu przedstawiają nieprawdziwy obraz wydarzeń.

ocenił(a) film na 2
Narling

Całość została przedstawiona w filmie mniej lub bardziej udolnie? Ok., rozumiem. Różnimy się w tej ocenie radykalnie, ale to przecież nieistotne.
Szczęśliwie zamieściłem w treści założonego tematu tak wiele przykładów tej „większej lub mniejszej udolności” twórców filmu, od fikcyjnych ataków banzai na bagnety, poprzez próby samobójcze Dąbrowskiego i rzekome poszatkowanie koszar dokonane w istocie po wojnie przez próbujących zrównać teren z ziemią komunistów, że po prostu pozostawię rzecz do zweryfikowania i oceny lubiącym czytać użytkownikom serwisu.

ocenił(a) film na 7
jabu

Przykłady które zamieszczasz są bzdurne.
Chociażby pierwsze z brzegi, woda w lejach zbiera się sama i to zależy od poziomu wód gruntowych. Które w terenach nadmorskich do jakich należy Westerplatte są wysokie. Baśnie pogodowe na temat września też były wielokrotnie obalane.
https://blog.meteomodel.pl/cieply-wrzesien-1939/
Etc. etc. etc

Właściwie przepisałeś (wygląda na to że bezmyślnie) w swoich komentarzach źródło które już dawno się zdezaktualizowało (chyba ostatnią jaka czytałem w podobnym tonie to bardzo słaba merytorycznie wypocina Piotra Derdeja z serii historycznych bitew). I całkowicie bezkrytycznie pomimo upływu paru lat nadal uznajesz je za jakieś źródło prawy objawionej. W czasach prlu jeśli Ci jeszcze nie wiadomo, można było przyjąć były dwie grupy weteranów września, jedna to opcja "Rómmlowa" i w której pośmiertnie znalazł się Sucharski ze względu na plebejskie pochodzenie. Oraz ta druga która nie czerpała żadnych profitów za włażenie władzy ludowej do tyłka. Sami Westerplatczycy tez byli podzieleni na dwa obozy dosyć sobie wrogie obozy. Przy czym prawo głosu miała tylko jedna. Jest wiele pozycji dotyczących Westerplatte od lat dostępnych na rynku, popartych baza źródłowa również strony niemieckiej. Dopiero taka synteza daje jakieś tam prawo do wyrobienia sobie opinii na ten temat.

Btw Osobiście werdykt januszy wojskowości mnie nie interesuje ;)

ocenił(a) film na 2
Narling


>Btw Osobiście werdykt januszy wojskowości mnie nie interesuje ;)

Dlatego w moich komentarzach parokrotnie linkowałem wypowiedzi innych z forum historycznego, aby można było sobie poczytać opie innych historyków, lub rekonstruktorów, którzy widzieli to i owo na planie dając relacje z pierwszej ręki oraz udostępniając zdjęcia lub linki umundurowania armii NRD wykorzystywane bezkrytycznie na planie przez twórców filmu. Aby stworzyć możliwość zweryfikowania tego, co piszę poprzez skonfrontowanie ze zdaniem i opinią innych, niejednokrotnie znacznie lepiej zorientowanych w wojskowości, czy Kampanii 1939 r a co do całości podzielających moje zdanie.
Pozwalam sobie zamieścić ponownie
https://www.dws.org.pl/viewtopic.php?f=97&t=121288&st=0&sk=t&sd= a&start=550
nie Tyle dla Ciebie, bo Ty przecież masz wyrobione, pozytywne zdanie o produkcji w której obrońcy składnicy grają w bluzach niemieckiej Kriegsmarine, co dla wszystkich innych śledzących wątek.
Dziękuję też szczególnie za ten stygmatyzujący komentarz o tym, że „właściwie nie dość, że przepisałem, to w dodatku bezmyślnie „źródło które już dawno się zdezaktualizowało”. Może jeszcze tylko zapodaj proszę to źródło poprzez podlinkowanie (masa źródeł jest przecież dostępna online) i wykonaj wysiłek zaznaczając które fragmenty z jakich stron przepisałem oraz czemu bezmyślnie. Inaczej z tych zarzutów będą się wylewać głównie emocje, ale bez konkretów.

>Jest wiele pozycji dotyczących Westerplatte od lat dostępnych na rynku, popartych baza źródłowa również strony niemieckiej. Dopiero taka synteza daje jakieś tam prawo do wyrobienia sobie opinii na ten temat.
No widzisz. Tymczasem oskarżany przez Ciebie Zbigniew Flisowski o „przedstawianie z gruntu nieprawdziwego obrazu wydarzeń” był na tyle uczciwy, że już w pierwszym, miękkim wydaniu opracowanego przez siebie zbioru relacji (leży przede mną na stole. Szczęśliwie posiadam kilka różnych wydań, m.in. dzięki podtrzymywanej kiedyś znajomości z wdową po p. Zbigniewie) zadbał o zamieszczenie na końcu, policzmy… 50 stron materiałów ze strony niemieckiej w j. polskim, plus 21 dodatkowych stron materiałów w oryginale w j. niemieckim.
Deprecjonujesz wysiłek Flisowskiego sprzed sześciu dekad, traktując dla kontrastu wyrozumiale filmowców, którzy pokazali w swoim dziele otoczenie wartowni Nr 1 przez Niemców, nie mające najmniejszego potwierdzenia w znanych relacjach, czy oficera po stronie atakującej m.in. z nakryciem głowy żandarma NRD.
Duża wyrozumiałość, zwłaszcza jak na eksperta dyskutującego z, jak to szło… januszem wojskowości (muszę zapamiętać), którego werdykt (nie lepiej byłoby użyć określenia „dyktat”, moc przebicia większa i dodatkowo wyższy ładunek emocjonalny) eksperta finalnie nie interesuje, ale siebie nie przeskoczy i dyskusję przeplataną obrażaniem kontynuuje.

ocenił(a) film na 7
jabu

Czapka i bluza nie ma żadnego znaczenia dla fabuły czy treści przekazu jaki miał być przewodnim motywem w tym filmie.
A tym motywem miało być odbrązowienie bogojczyżnianego mitu o zaciekłej obronie, szturmach nocą i dniem, na "małe Verdun". Wreszcie pokazanie roli kapitana Dąbrowskiego w obronie. Jest to zupełnie "nowe" światło na temat dla szerokiej publiczności, która nie ma pojęcia że są jakieś kontrowersje wokól tematu obrony składnicy.

Inscenizacje historyczne września tez są robione z reguły do dupy. Gdzie inscenizatorzy nie potrafią trzymać kroku (oczywiście są nieliczne wyjątki i kilka osób znam osobiście), wszelkie założenia taktyczne przedstawiane w instrukcjach są im obce i nieznane. Czy widząc coś takiego tez się tak świecie oburzasz?

Wątek z dws to nie prawda objawiona zresztą widzę po pobieżnym przeglądnięciu tematu ze nicków obracających się w tematach II RP nie ma tam zbyt wiele.

Skoro masz taki zbiór książek Flisowskiego czas zainwestować w coś więcej :)

will1000

Zacytuję fragment wypowiedzi

W filmie jest sekwencja, która po złożeniu w całość trwa około 20 minut - to blisko 20% filmu. Dużo prawda?
W tej sekwencji kapral Grabowski (niewymieniony z nazwiska na szczęście jego i jego rodziny) wystawia z załogą działo na pozycję, wykonuje jeden celny wystrzał, przy próbie drugiego w działo trafia niemiecki pocisk, po czym kilku z załogi ucieka w popłochu krzycząc defetystycznie, że koniec wojny, bo nie ma działa. Po pauzie innych scen wracamy do kaprala Grabowskiego, który natyka się na strzelających do niego owych uciekinierów, dezerterów, wywiązuje się strzelanina i bratobójcza walka, dezerterzy poddają się, a z rozkazu Dąbrowskiego mają być rozstrzelani, w efekcie tak się dzieje. Po czym zrozpaczony i pijany Grabowski sika na patriotyczny plakat, bezczelnie na "ty" zwraca sie do oficera Dąbrowskiego i mówi mu "ty oficerku, wiesz dlaczego przegramy tę wojnę - bo nie zasługujemy na zwycięstwo". W rzeczywistości działo Grabowskiego i jego dzielnej załogi wystrzeliło ok 30 pocisków, z których większość była celna i zlikwidowała gniazda ciężkich karabinów i działek niemieckich. Ta stara ruska armatka bardzo wkurzyła Niemców. Poznałem Pana Eugeniusza Grabowskiego i proszę mi wierzyć – to, co pokazano w filmidle jest po prostu niemożliwe. Sekwencja mówiąca o dezerterach, bratobójczej strzelaninie, braku woli walki i chamstwie wobec oficera jest najdłuższa, zatem najbardziej znacząca w filmie.

Resztę znajdziesz na blogu

http://www.krytykapolityczna.pl/artykuly/film/20130216/prawdziwa-tajemnica-weste rplatte

ocenił(a) film na 2
milenasy


Grabowski oddał ze swojej 75-tki 28 strzałów. Pierwszy niecelny (inaczej niż w filmie) wszystkie pozostałe w celu. Ostrzał wyeliminował wszystkie gniazda ckm-ów w porcie po drugiej stronie do tego stopnia, że ogień broni maszynowej z tegoż kierunku – zwyczajnie ustał. Film o tym ani mru, mru. Jest za to scena jak obsada ucieka zostawiając dowódcę działonu samego (o czym nie ma ANI JEDNEJ potwierdzonej relacji).
Jeśli w scenie z działem twórca filmu chciał oddać bezsens i bezcelowość polskiego oporu w obliczu niemieckiej nawały – to mu się to udało świetnie pokazać i zmanipulować skuteczność polskiego działonu.
I tak na marginesie: „prawosławną” rozbili Mu dopiero 6 godzin później a nie jak sugeruje film – krótko po otwarciu ognia do cekaemów bijącym z rejonu portu.

ocenił(a) film na 1
will1000

z calym szacunkeim ale ale... co Ty masz do Helikoptera?
nie bardzo rozumiem aluzji ani wrzuty :)
TW widzialem az 3 razy z roznych racji, premiera, pokaz dla prasy, znajomi :)
subiektywne odczucia kazdy ma swoje ,pech - szczescie - tlumacz jak chcesz, w rodzinie mam neiszczesnych historykow - nie oceniam jednak filmow poprzez pryzmat wartosci historycznych - film jest mierny wizualnie, fabularnie i aktorsko ( z pewnymi dobrymi wyjatkami)
mozemy polemizowac na temat TW na tle innych filmow, ale nie wiem czy masz ku temu odpowiednia wiedze ;)

ocenił(a) film na 1
kidian

przede wszystkim powinniśmy ocenić jego wartość historyczną - głównie z tego powodu że film nosi tytuł Tajemnica Westerplatte, oraz w mediach panuje stwierdzenie "Westerplatte - prawdziwa historia" w tym kryterium film ma dla mnie wartość 0. Producenci i autorzy tego obrazu mieli, po prostu, nadzieję na aferę i dobry zarobek. o filmie zrobiło się głośno i o to chodziło.

ocenił(a) film na 1
jabu

Jak wiele ludzi pójdzie to powstanie więcej takich filmów, a już dość zmarnowanych tematów jak Bitwa Warszawska czy teraz tak wspaniały pomysł na film, a tak żałośnie przedstawiony.

ocenił(a) film na 2
xtomix

Wielu ludzi nie pójdzie. Ja byłem drugiego dnia po premierze w Warszawie, w Arkadii, w sobotę na wieczornym seansie. Powinna być duża frekwencja bo to przecież Stolica i weekend a sala wypełniona była w ok. ¼.

Jeżeli któryś z bardziej zahartowanych czytelników ma czas i ochotę poświęcić więcej uwagi to polecam jakiekolwiek z dyskusyjnych for militarnych, historycznych, czy rekonstrukcyjnych i prześledzenie tego, co sądzą o obrazie bardziej, lub mniej osadzeni w temacie sympatycy historii, rekonstruktorzy, czy entuzjaści militariów.
Opinie są dla filmu DRUZGOCĄCE i jak rzadko kiedy wyjątkowo zgodne:

http://www.dws.org.pl/viewtopic.php?f=97&t=121288&st=0&sk=t&sd=a&start=550

jeśli kogokolwiek interesuje moja skromna (zaznaczam, że subiektywna ocena) wypunktowaną krytykę filmu zamieszczam poniżej.
Uprzedzam: jak ktoś się historią, realiami epoki, czy militariami nie interesuje – szkoda na czytanie tracić czas. Lepiej sobie darować i cieszyć się tym, co się spodobało w filmie.
Zły, czy dobry – zawsze pełni jedną pożyteczną rolę:
propaguje historię przez sam fakt, że zainteresowaliśmy się i poszliśmy obejrzeć. Coś jak programy spod znaku pana Wołoszańskiego: „cienkie” jak dach Stadionu Narodowego, ale przed szklany ekran ludzi przyciągają popularyzując wśród szerszego grona szeroko pojętą historię.

Skrobnąłem to wszystko, z jednego powodu. Film, z obejżenia którego dzielimy się wrażeniami dotyczy osób, które współuczestniczyły w łańcuchu wydarzeń jakie składają się na nasze dziedzictwo.
To, czy przedstawią w takiej a nie innej postaci Johna Rambo emocjonuje mnie w równym stopniu, co szybkość działania pilota do telewizora.
To, w jakiej oprawie oddadzą wszystko, co dotyczy Sucharskiego, czy Dąbrowskiego nie jest już mi równie obojętne i gdy zajdzie potrzeba, uważam, że mam prawo do konstruktywnej krytyki.
Jak już ktoś zauważył: w „Tajemnicy Westerplatte” określone działania przypisuje się w filmie de facto konkretnym ludziom. Jest to wizja twórcy. Nie jest to jakaś fikcyjna placówka w Kampanii 1939r, ale konkretne miejsce na temat, którego wiemy z relacji, listów, raportów, czy wspomnień bardzo dużo.
Jeśli ktoś decyduje się manipulować tymi wszystkimi przekazami to tworzy nie dramat historyczny a film z pogranicza fantastyki alternatywnej.
Wypociny zamieszczam poniżej. Część z nich zapodałem już powyżej udzielając odpowiedzi jednemu z dyskutantów. Tu wszystko jest złożone w całość, bardziej spójne i uporządkowane. Jak ktoś ma czas i ochotę – zapraszam do lektury. Nawet jak się z moją oceną filmu nie zgadzacie, warto wiedzieć o nadużyciach, zaniedbaniach, czy zaniechaniach, które – podkreślam jeszcze raz – wg mojej opinii – zaprezentowano w „Tajemnicy Westerplatte”:


- placówkę Prom próbowało wziąć szturmem w pierwszym ataku 225 ludzi z kompanii szturmowej por. Henningsena. W filmie widz widzi na raz maks. 10 statystów, co zresztą jest charakterystyczne dla scen batalistycznych obrazu, które są bardzo „oszczędne” w swoim rozmachu. Nie ma jakichkolwiek prób monumentalnego ujęcia walk o półwysep. Oglądając obraz miałem podobne odczucie, co podczas odbioru „Quo vadis” Jerzego Kawalerowicza. Że oglądam jakąś nisko budżetową sztukę teatralną…

- scena rozstrzelania 3 żołnierzy wziętych za dezerterów w rejonie "Elektrowni". Jedyne co to wydarzenie potwierdza to niemiecki meldunek z 8 września informujący o znalezieniu prowizorycznego grobu z 4 ciałami (nie 3 jak sugeruje film). Nie ma innych potwierdzonych relacji. I jeśli ich rzeczywiście rozstrzelano to nie 5 września jak pokazuje się w obrazie, tylko 2-go, gdy podnieśli bunt po nalocie Ju-87B. I nie na wybrzeżu, tylko pod ścianą placówki „Elektrownia”, gdzie ich znaleźli penetrujący teren Niemcy.

- ulewa, ba oberwanie chmury, zdaje się w nocy 5 września mimo, że wszyscy kronikarze podkreślają, że pierwszy deszcz podczas wojny spadł w nocy 16 września dzięki czemu zresztą Niemcy mogli w nas z góry dmuchać jak w noworoczny balonik.
Nawet w chwili, gdy Sucharski rusza ku niemieckim pozycjom, aby kapitulować uważny widz zauważy krople deszczu rozchodzące się w kręgi po wodzie stojącej w lejach do wybuchach.

- woda w tychże lejach to osobny temat. Wszyscy pamiętnikarze wspominają, że z wodą były problemy do tegoż stopnia, że brakowało jej nawet do chłodzenia cekaemów. A tu wszędzie jak okiem sięgnąć woda zbiera się w lejach.

- mewy mimo ustawicznego ostrzału skoro świt krążące nad Westerplatte od strony morza,

- pies Sucharskiego, który nie zdradza jakiegokolwiek strachu po 7-dniowej ustawicznej, niewyobrażalnej kanonadzie i sunie za Sucharskim idącym się poddać, po czym posłusznie reaguje na komendę nakazującą powrót. Blond, owczarek niemiecki Hitlera w ogóle nie chciała wyjść na dziedziniec przed schronem w tle sowieckiej kanonady podczas walk o Berlin w kwietniu 1945r. a zamknięta była kilka kondygnacji niżej niż w przypadku „odkrytych i nie wygłuszonych” koszar składnicy. Wszystkie psy, które miałem szczęście mieć przy sobie w ciągu ostatnich kilkudziesięciu lat, zachowywały się jeszcze w kilka godzin po sylwestrze jak po ciężkiej traumie.

- pamiętnikarze, którzy wyraźnie podają, że pierwsze salwy oddane ze Schleswiga-Holsteina padały wśród rozwiewanych dopiero ciemności. Świtać tego dnia zaczęło dopiero o 4.46 – pancernik zaintonował atak minutę potem. W filmie scenę zainicjowano w pełnym słońcu.

- skrzynie amunicyjne wystawione na przedpole koszar widoczne w scenie, gdy Sucharski zbiera obsadę składnicy i do nich przemawia. W rzeczywistości powyciągali je z gmachu i obfotografowali sami Niemcy później, gdy już podliczali zdobycz wojenną zagarniętą po poddaniu się garnizonu.

- same koszary podziurawione jak ser szwajcarski a plac przed nimi usiany lejami rodem z krajobrazu księżycowego. Wiemy, że tak masakrycznie nie było, bo mamy spory materiał fotograficzny, który zachował się po wojnie, dokumentujący sam plac jak i budynek przed nim wzniesiony. Obfotografowały przez Niemców bardzo dokładne tuż po zajęciu składnicy. Niemniej nieprawdziwy obraz jaki stworzono na potrzeby filmu dobrze oddaje bezsens walki do jakiej przymusił załogę kpt. Dąbrowski.

- bójki między żołnierzami (zwłaszcza Buder i Gryczman – w filmie dwie) na pokrycie, których brak jakichkolwiek dowodów.

- otoczenie Wartowni Nr 1. przez spokojnie idących spacerowym krokiem Niemców (sic!) na skutek tejże bójki – nie potwierdzone jakąkolwiek relacją a sami Niemcy opływający z obu stron wartownię – kompletnie nią nie zainteresowani, nie zaglądający do środka, nie wrzucający granatów ręcznych – kroczący wyprostowani i zrelaksowani dalej, bez cienia niepokoju i śladu świadomości, że na jej przedpolu, w okolicy „Promu” wybito im niedawno 50 ludzi…

- cały zestaw bójek, szarpanin, cytowania Biblii przez strzelca, który zwariował, ostentacyjnego oddawania moczu, wyzywania się i okładania pięściami w szeregu scen, których wydłużaniem delektuje się autor obrazu, a które udokumentowane nie są, ale dobrze wpisują się w traumę bezsensownego oporu, jaki funduje podkomendnym bezduszny kpt. Dąbrowski (tak na marginesie: dla każdego, kto był w wojsku: na tle tego obrazu najwulgarniejsze przekleństwo rzucone podczas całej tej żołnierskiej traumy to „o cholera”).
Można napisać, że się ciskam. Co z tego, że na wiele scen pokazanych w filmie nie ma dowodów, że były ale z drugiej strony nie ma też dowodów, że nie miały one miejsca. Na wojnie ludzie tracą głowę - to fakt. Ale to w końcu dramat historyczny. Poza tym wszystkie te sceny zmanipulowano i sfilmowano tak, aby (to moje subiektywne odczucie) zdyskredytować to, do czego zmusił załogę Dąbrowski. Co ważne - niezorientowanemu widzowi nikt nie relacjonuje spod fotela, że to tylko domniemanie. Widz jest przekonany, że TAK BYŁO bo to przecież film, którego fabułę mocno umocowano w faktach i realiach. O to się rozchodzi.

- walki z udziałem placówki „Fort” (dow. mat Rygielski) to jakieś kuriozum. Pięciu Niemców atakuje pozycje jak skończeni idioci wzdłuż odkrytej plaży w świetle dnia, w terenie odkrytym jak stół bilardowy a pojedynek ogniowy między szturmującymi a placówką zaczyna się i kończy niezmiennie na dystansie 15-20 metrów. Takie przynajmniej stwarza się wrażenie dla oglądającego (podobnie jest podczas inscenizacji walk o pozycję „Prom”). Pod tym względem film Różewicza z 1967r. bije realizmem bieżącą produkcję na całej linii w sekwencjach obrazujących starcia o „Fort”. I na koniec te porywające banzai z nasadzonymi bagnetami z udziałem obsady "Fortu" - tylko Niemców zabrakło – niczym kalka cięcia ułańską szablą po lufie niemieckiego czołgu w „Lotnej” Andrzeja Wajdy.
Czasy się zmieniły, ustrój się zmienił, ale metody w manipulowaniu przekazem na temat Kampanii 1939r. pozostały te same. Mniejsza o to, że dowodów potwierdzających epizod brak. Ważne, że idealnie wpisuje się w schemat polskiej, bezsensownej zapalczywości.

- scena z użyciem działa „prawosławnego” – mocno zmanipulowana:
Kpr. Grabowski (w tej roli bardzo dobry Baka) oddał ze swojej 75-tki 28 strzałów. Pierwszy niecelny (inaczej niż w filmie) wszystkie pozostałe w celu. Ostrzał wyeliminował wszystkie gniazda ckm-ów w porcie po drugiej stronie do tego stopnia, że ogień broni maszynowej z tegoż kierunku – zwyczajnie ustał. Film o tym ani mru, mru. Jest za to scena jak obsada ucieka zostawiając dowódcę (Bakę) działonu samego (o czym nie ma ANI JEDNEJ potwierdzonej relacji). Baka bezsilny miota się i wręcz płacze zdruzgotany, gdy mu działon roznoszą nawałą ogniową w filmie chwilę potem.
Jeśli w scenie z działem twórca filmu chciał oddać bezsens i bezcelowość polskiego oporu w obliczu niemieckiej nawały – to mu się to udało świetnie pokazać i zmanipulować skuteczność polskiego działonu.
A przecież „prawosławną” rozbili Mu dopiero kilka godzin później a nie jak sugeruje film – krótko po otwarciu ognia do cekaemów bijącym z rejonu portu. Niezorientowany w realiach widz, któremu w 30 innych scenach sprzedaje się beznadziejność polskiego oporu odbierze tę scenę jednoznacznie potakując i pochylając się nad bezsensem tego, do czego zmuszono obrońców placówki.

- te same mundury, w których suną do akcji statyści grający marynarzy niemieckich i marynarzy polskich. Jak się widz przyjrzy Kubie Wesołowskiemu (mat Rygielski) to widać jeszcze na bluzie, na prawej piersi, ślad po odjętej niemieckiej gapie – profesjonalistom od mundurów nie specjalnie to przeszkadzało a w liście płac na końcu filmu wymienia się z nazwisk chyba z pięciu konsultantów.

- umundurowanie niemieckie to zresztą w filmie temat zasługujący na osobną, rozbudowaną krytykę:
u większości u statystów brak haków mundurowych przy bluzach, więc pasy główne wiszą żołnierzom w okolicy krocza. Spodnie feldgrau z późniejszego okresu wojny wprowadzone zdaje się w 1941r. a we wrześniu 1939r. powinny być steingrau. Jeden z Niemców uzbrojony w polski Mauser wz. 29. Puszki nieprawidłowo doczepione i wzoru przekazywanego do jednostek od 1940r. Jeden ze strzelców prezentuje parciany pas nośny (to nie Sowiecka Armia Robotniczo-Chłopska na Boga! To elitarna niemiecka jednostka szturmowa. Dopieszczona, wymuskana. Podsuwana przed kamery filmów propagandowych…). Jeden z oficerów za nakrycie głowy posiada czapkę powojennej produkcji made in NRD a zamiast oficerek – obuwie piechoty.

Jakby Sucharski nie poddał placówki 7 września to w takim stanie zdobywaliby ją do dziś…

I tak dalej, i tak dalej…

I jeszcze ta szklanka z Ikei pośród rekwizytów, żeby mnie dobić ostatecznie… pogrążyć i wtrącić w stan gotującej się irytacji bez szans na szybkie wyciszenie...

Ktoś napisał, że to "Kac Wawa 2". Ja się pod tym także podpisuję...


Sam Dąbrowski: od początku dyskredytowany jako naiwny fantasta bredzący a to o „polskiej armii silnej jak nigdy dotąd”, a to o „Anglikach i Francuzach ruszających z odsieczą”. Żaden z włożonych mu w usta dialogów nie ma mocnego wagomiaru. Wszystko to frazesy podkreślające fanatyzm zapaleńca. Dla kontrastu Sucharski wcale (to moje subiektywne odczucie) nie jest przedstawiony tak źle. Scena załamania – trwająca w rzeczywistości co najmniej 3,5 doby szybko się w filmie kończy a sam Sucharski jest już do końca rzeczowy, konsekwentny i operuje często trafnymi argumentami na które Dąbrowski odpowiada niezmiennie: „Anglia, Francja, odciecz”…
W filmie pokazano wielokrotnie konfrontację obu oficerów, co stanowi wręcz oś obrazu. Ale formę tego przekazu zmanipulowano do potrzeb scenariusza w sposób wielowymiarowy.
Z relacji weteranów wiemy, że Sucharski nawet w połowie nie działał tak otwarcie i konfrontacyjnie. Załatwiał rzecz lobbując za plecami, namawiając oficerów i podoficerów, aby to oni przekonali "Kubę” do zmiany stanowiska. Wyczekiwał, aż Dąbrowski wyjdzie na obchód placówek, czy z jakiegokolwiek innego powodu zmuszony będzie do opuszczenia koszar i wówczas „ruszał do akcji”. Sondował sojuszników w podjęciu postanowienia o kapitulacji, zapominał do takich narad wzywać nie tylko niewygodnego Dąbrowskiego, ale i tych wszystkich, co do których zorientował się, że nie podzielają jego oglądu sytuacji (patrz: choćby por. Kręgielski). Z relacji wiemy, że nawet w przybliżeniu nie dążył do tak bezpośrednich konfrontacji z podwładnym jak to pokazano w filmie.
To, co zaproponowano w obrazie: ważny dla filmu wagomiarowo, jeśli nie decydujący, konflikt na linii Sucharski-Dąbrowski, który dobremu twórcy stwarzał kapitalne możliwości, w finalnej formie zostało zaprzepaszczone. Mamy tu otwarte, równorzędne starcie dwóch zdeterminowanych oficerów, ale z tej dwójki to Sucharski jest bardziej rzeczowy, spokojny, konsekwentny (pomijając scenę z atakiem apopleksji, którą też zmanipulowano odpowiednio wcześniej przygotowując widza).
Po prostu musimy go mimo tej sceny z pianą na ustach bezwarunkowo polubić, bo to on pochyla się nad ciałami swoich żołnierzy grzebanymi po bombardowaniu koszar i gładzi ich po głowach jak dobry ojciec. To on snuje się wśród detonujących pocisków po dziedzińcu koszar wyraźnie szukając śmierci. Tkwi odsłonięty w oknie swego gabinetu, niczym diabeł łęczycki na zamkowym krużganku, oczekując dla siebie kuli. To on podkreśla dramatyzm sytuacji, to on roztacza ludzki wymiar tragedii, on rozdaje karty.
Dla Dąbrowskiego scenarzysta i reżyser nie przewidział już nic poza jednowymiarową postawą twardogłowego.
A wiemy z zachowanych listów, wspomnień, relacji, że nie tak to wyglądało. Dąbrowski to taki fanatyk, który nigdy rzeczowo nie argumentuje tylko w swoich wypowiedziach w kółko jak zdarta płyta gada to samo. Ja w każdym razie nie czułem tej charyzmy, opanowania, spokoju, dyscypliny i rzeczowości, o której informują nas przekazy weteranów.

Jest w filmie taka scena, w której ogniskują się te wszystkie celowe zabiegi twórców filmu, będąca kalką szeregu innych scen. Moment, gdy Dąbrowski „wsiada” na Kręgielskiego za samowolne opuszczenie powierzonej mu placówki. W filmie mamy ruganie i wojskowy dryl. Po krzykach kapitana Kręgielski, zbity jak pies odkręca się wraca do podkomendnych. Widz wręcz powinien czuć współczucie dla zmieszanego z błotem, dzielnego przecież podporucznika. W rzeczywistości chwilę potem, gdy Dąbrowski nawrzeszczał na dowódcę placówki „Przystań” dokładnie z jej rejonu dobiegła strzelanina, co – jak sam w swej relacji przyznawał Kręgielski, czyniło zasadnym zachowanie kapitana i jego ostatnie zdanie:
- Twoi się tam biją a ciebie z nimi nie ma (może nie tak dosłowne, ale zachowane w tym kontekście).
W filmie jest ruganie, nie ma strzelaniny stawiającej w odmiennym scenie zdarzenie.
Podobny zabieg wykonano w bardzo wielu innych scenach, pozornie opartych na popartych faktami wydarzeniach. Ale wszystkie pokazano pozmieniane tak, aby podkreślić bezsens wojny, pchania na rzeż ludzi, co chcą żyć, zmuszania ich do poświęcenia w imię ideałów w sytuacji beznadziejnej.
To zabiegi podobne do tych, których dopuszczał się Irving w książkach swego autorstwa. Jak akapit z „Wojny Hitlera”, w którym Hitler ruga pozbawionego woli walki Guderiana:
- Nie możemy nawet przygotować umocnień bo ziemia jest zbyt zamarznięta mein fuhrer.
- To wykonujcie je strzelając pociskami z ciężkich haubic. Robiliśmy tak podczas poprzedniej wojny we Flandrii – ripostuje rzeczowo Hitler.
- Ale my mamy tylko po kilka pocisków na działo i jesteśmy odcięci od dostaw…
Tyle w rozszerzonej wersji dialogu. Irving ucina go na odpowiedzi Hitlera.
I kto wychodzi na niekompetentnego dyletanta? Na pewno nie fuhrer.
Chochlew to samo, co Irving. Konsekwentnie i wielokrotnie. W bardzo wielu scenach, ale jak będę na rzecz zwracał uwagę doszukując się w zabiegu manipulanctwa to mi się przecież udowodni, że reżyser, scenarzysta ma do takich pełne, nieskrępowane prawo.
To nawet mnie bardziej boli, niż te wszystkie niezgodności względem faktów i realiów z epoki. Te drugie mógłbym wybaczyć. Nie myli się tylko ten, co nic nie robi…

Najbardziej mnie gryzie, że niezorientowany widz odbierze to wszystko jako prawdziwy obraz demonów wojny i artystyczny, pełen wielowarstwowych walorów przekaz wizjonera, który swym dziełem krzyczy: Polacy! Opamiętajcie się! Nigdy więcej!

A chwalony przez krytyków (poza Raczkiem) wizjoner niechybnie na swój następny obraz wybierze dużo łatwiejszy cel – bezsensowne Powstanie Warszawskie…

Niestety nie było, nie ma i nie będzie obiektywnych filmów na tzw. trudne tematy. Mam tego pełną świadomość. Każdy z nakręconych filmów skażony będzie w pewnym stopniu subiektywizmem autora. Ale jeśli tak – to ja jako widz mam prawo, na zasadzie wzajemności, do własnej subiektywnej oceny podpartej krytyką, z czego zresztą jak widzicie korzystam.



jabu

Możesz spokojnie dopisać do listy Schleswig-Holstein, który w filmie strzela z wieży dziobowej w namiar, na oko, 15-20 stopni, a powinien strzelać z obu wież niemal pod kątem prostym (stał w poprzek kanału).

Ponadto został nieumiejętnie wkomponowany - fale widać tylko do pewnej odległości od kadłuba - potem jest jednolita szarość przez co jest wrażenie jakby okręt wisiał nad wodą.

ocenił(a) film na 2
IjonTihy

Jak to czytam to mnie ciary przechodzą. A myślałem, że to ja jestem szczególarz... :-)

jabu

Dobrze wiesz, bywając na dws, że jest takich więcej ;)

ocenił(a) film na 3
jabu

chciałem iść na ten film ale dzięki Tobie zaoszczędzę kilkanaście złotych
wkurza mnie tylko, że kolejny temat został spalony

jabu

Całkowicie zgadzam się Jabu z twoją oceną i wytkanymi przez Ciebie błędami i niedociągnięciami historycznymi. Sam zajmuje się historią i dobrze wiem przynajmniej to co było zapisane we wspomnieniach że sytuacje które miały miejsce w filmie są żeby nie powiedzieć wyssane z palca, odbiegające od prawdy. Samo przedstawienie postaci Kpt. Dąbrowskiego jako ślepego desperata strasznie mnie zabolało gdyż zawsze byłem wielkim entuzjastom tej postaci i zawsze miałem i będę miał do niego wielki szacunek. O błędach typu umundurowanie, czy atak całej kompani szturmowej który wyglądał jak skrzyknięte dzieciaki z podwórka które ubrały co miały na siebie i ruszył na front nie wspomnę. Jednakże dochodząc do tego co chciałem powiedzieć że podobało mi się w tym filmie rozterki moralne walka nie tylko z wrogiem ale i z samy sobą stres i bezwzględność wojny. I powiem szczerze wiem że pewnie większość ludzi tutaj mnie zlinczuje za to ;) ale gdyby ten film nie miał w tytule Westerplatte (ponieważ mnie przynajmniej jako znawce i historyka od razu uderzyły te wszystkie błędy które wymieniłeś i które jeszcze były w filmie co momentalnie w moich oczach deklasowało ten film do miana chały, bzdetu ,badziewia itd.) to pomijając już typowe błędy filmowe w postaci efektów specjalnych słabych zdjęć itd. To powiedział bym że jest to film dobry i ja własnie jakoś od połowy filmu starałem się tak na to patrzeć. Dlatego uważam że największym błędem tego filmu jest sam tytuł gdyż on od razu nam narzuca i nakierowuje a my przez to wymagamy jak najwierniejsze odtworzenie wydarzeń. To gdyby nazwano go.. np. "Piekło wojny" czy coś w tym rodzaju to w tedy z czystym sumieniem mógł bym go polecić i dać 6/10 :)
Pozdrawiam.

jasioslaw_sherman

Bardzo mi się podoba ten wpis. Zrównoważony i mądry. Tak trzymać :)

ocenił(a) film na 2
jasioslaw_sherman

Jasioslaw – dzięki za wyważony osąd. Niemniej przeanalizuj sam to, co napisałeś.
Czy zmiana tytułu sprawiłaby jak za magicznym dotykiem różdżki Harrego Pottera, że dialogi w filmie nabrały by głębi? Że aktorzy zagraliby lepiej? Że fabuła trzymałaby się bardziej kupy a widz przestałby się nudzić? To niczego by nie zmieniło w odniesieniu do poziomu filmu.
Poza tym żądasz od twórców filmu rzeczy niewykonalnej.
Westerplatte musiało być w tytule. Tak samo jak Żebrowski, Adamczyk, Szyc – MUSIELI zagrać w tym filmie.
Film w zamyśle nie miał za zadanie pokazania „piekła wojny” o którym wspominasz, bo na tak ambitne zadanie nie starczyło zdolności reżysera i scenarzysty oraz ambicji producenta.
Ten film miał, podobnie jak wcześniejszy „Kac Wawa” tylko i wyłącznie podpiąć się pod wcześniejsze pomysły innych, pomysły które przyniosły sukces, pieniążki i sławę (Roszce, Bartkowiakowi itd.).
A jeśli tak – to MUSIAŁ mieć prosty, rozpoznawalny i prowokacyjny szyld: „Tajemnica Westerplatte”.

Notabene nawet tego szyldu nie wymyślili sami – idąc po najmniejszej linii oporu, przepisali po prostu tytuł z pracy Roszki z 1993r.
Też pozdrawiam.

jabu

Nie żądam że powinni zmienić nazwę tytuł obsadę itd. bo to jest niemożliwe miedzy innymi tak jak powiedziałeś były inne założenia tego "filmu". Mnie chodzi tylko o to że po prostu od momentu zmienienia punktu widzenia oglądało mi się go nawet dobrze. Może dlatego że aż tak bardzo nie skupiałem się na filmie gdyż obok siedział mój kolega któremu musiałem cały czas prostować i mówić że było inaczej :). Jeszcze raz powiem mnie się w tym filmie podobało to co wcześniej napisałem ale to są moje prywatne odczucia i nikomu nie karzę się z nimi zgadzać. I żeby nie było że ja bronie ten film ja po prostu powiedziałem to co mi się podobało a to co mi się w nim nie podobało nie musiałem bo w większości Ty to napisałeś a ja się pod to podpiąłem.
Pozdrawiam.
P.S nie porównałem tego filmu do KacWawy między innymi dlatego że w tym filmie jedyne co było dobre to kanapka którą jadłem w trakcie i koniec tego filmu. ;p

ocenił(a) film na 2
jasioslaw_sherman

Podobnie jak Ty z kolegą ja tak kiedyś miałem, gdy zabrałem znajomego Japończyka na seans, aby obejrzał „Ogniem i mieczem” Hoffmana. Pisał magisterkę o Bierucie, ale zachciało mu się Sienkiewicza. Tłumaczyłem szybko w trakcie projekcji. Ludzie na nas warczeli, on i tak nic nie zrozumiał a obaj filmu nie obejrzeliśmy…

jabu

Ja byłem sam na 100 osobową sale.

xtomix

Jeszcze była Bitwa pod Wiedniem

jabu

jabu dzięki za szczegółową recenzje historyczną. A jak oceniasz jego walory jako filmu - pytam bo chciałbym zabrać dziadka, ma grubo ponad 90 -lat i swoje przeszedł w czasie wojny. Czy starszym osobą pomijając "niedociągnięcia historyczne" może się podobać patrząc z Twojego punktu widzenia?

ocenił(a) film na 2
30robertrik

zajrzyj powyżej jeszcze raz

jabu

Ja bym z Jabu nie polemizował. Jego wypunktowane zarzuty sam wykorzystałem w innym wątku, jako koronny dowód na to, jakim szmelcem jest ten film. ;) Film jest tragiczny i nic tego nie zmieni.

ocenił(a) film na 2
30robertrik

Kolega nie polemizuje. To raczej ja się niefortunnie wyraziłem, ale to dlatego, że pytanie zadano chyba zanim zamieściłem w pełni rozbudowaną, ostatnią wersję mojej odpowiedzi.
Odpowiem więc jeszcze raz, ale inaczej:
Do 30robertrik - ja nie mogę Ci nic doradzić. Mogę doradzać w kwestii zgodności filmu ze stanem faktycznym i to jest – w pewnym sensie ocena walorów filmu (na marginesie: po wypowiedziach kompozytora, który przygotowywał muzykę do filmu oczekiwałem świetnego podkładu a to, co usłyszałem finalnie to był tylko – w mojej ocenie oczywiście – balonik puszczony w górę, z którego uszło powietrze. I w tym przypadku się wyraźnie rozczarowałem) .
Napiszę co bym zrobił na Twoim miejscu:
zabrałbym z miejsca dziadka na seans. Jak go nie odbierze, pozytywnie, czy nie – na pewno będzie to okazja i katalizator do wydobycia z dziadka ciekawych wspomnień, które film Mu może odświeży.
Kto wie. Może usłyszysz coś wyjątkowo wartego zachowania dla potomnych. Nigdy nic nie wiadomo.
A tak na marginesie: 90 lat… i wola pójścia do kina - nic tylko pozazdrościć.

jabu

To tylko ja chce go wyciągnąć. Był ze mną na Bitwie Warszawskiej ponad rok temu - ale sami wiecie - film kaplica :( Chciałem mu pokazać min jak wygląda obraz 3D. Poza tym w lipcu zmarła moja ukochana babcia a jego żona - trzeba zrobić wszystko aby się odciął od wspomnień. A co do wspomnień - znane są w rodzinie. Ranny pod Lwowem w nogę w czasie bombardowania dworca PKP ( żylaki czy zmiany po bliznach spowodowanych odłamkiem operowano mu 10 lat temu !!!! w Bydgoszczy - wyobrażam sobie miny lekarzy gdy dowiedzieli się przed operacją ,że to od odłamów z września 39 roku :) ) Raz uciekł Ruskim gdy wracając po gehennie ( ucieczce na wschód ) - miał 17 lat chciał wrócić do swojej wsi. Na granicy rusek który przepuszczał chciał go zatrzymać z hasłem "Szpiog" ( szpieg) Dziadek połapał się ,że jest gorąco i wyrwał się uciekając w tłum ludzi czekających na przeprawę. Podejrzewam ,że dostał by wtedy "w czapę" i mnie by nie było :) Drugi raz uciekł z gestapo !!! w Jarosławiu (zatrzymany wraz z grupą kolegów - wiecie, zabawa w konspiracje ) - wyszedł gdy został sam jako ostatni przed badaniami lekarskimi . Poprosił policjanta granatowego - akurat ojciec koleżanki wiec go znał - czy może zejść po walizkę na dole od matki a na dole od razu skierował się w kierunku drzwi ( to był jakiś bank adoptowany na filie gestapo na ul. Kolejowej o ile dobrze pamiętam z jego opowieści ) . Mówi ,że przy drzwiach stał olbrzymi gestapowiec ( z charakterystyczną trupią czaszką na czapce ) z kolegami i rozmawiali. Dziadek grzecznie przechodząc na wprost bezczelnie uchylił czapkę - Aufidesej) - Gestapowiec zasalutował!! i przepuścił !!! Mówił ,że jak wyszedł to miał nogi jak z waty i nasłuchiwał czy będzie słychać strzały. Odwrócił się dopiero po 300 - 400 metrach i biegiem do domu. Tam mama ( a moja prababcia ) migiem spakowali ubranie i jedzenie i do wujka na wieś w inny rejon Polski. Po dwóch latach wpadka i ciężkie obozy pracy ( nie koncentracyjne na szczęście ) chociaż mówi ,że jeszcze 3 - 4 miesiące wojny i byłoby po nim. Na koniec wojny uciekł z 40 kolegami z pracy w kierunku amerykanów ( było słychać już front ) bo jeden stary Niemiec z Volkssturmu ostrzegł ,że mogą się spodziewać iż młodziaki z Hitlerjugend przyjdą wrzucać granaty do baraków a kto będzie ratował sie z baraku to seria ścinają. Uciekali dwa dni , szli nocą a w dzień odpoczywali aż doszli do pierwszego patrolu amerykańskiego. Może trochę przynudzam ale jeżeli kogoś takie historię interesują to czemu nie podzielić się :) Obecnie dziadek jak na swój wiek czuje się świetnie - przebadaliśmy go całego , w pełni sprawny umysłowo i trochę mniej ale jak na swój wiek doskonale fizycznie ( normalnie porusza sie, chodzi na spacery ) - ma to w genach , moja prababcja a jego matka dożyła równo 100 lat. Także chyba zabiorę go na ten film :) Pozdrawiam

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones