Ale jak rozumiem poszedłeś tam "na ochotnika"?

Oczywiście. Jeszcze za to zapłaciłem ;]

No właśnie...

Mam znajomych z mojego rocznika, którzy odbyli zasadniczą służbę wojskową i jakoś nie zrobiło to z nich psycholi, degeneratów ani nie złamało ich psyche. Wręcz przeciwnie, te dziewięć miesięcy ich zahartowało, wyrobiło charakter - poszli jako chłopcy, wrócili jako mężczyźni.

Tutaj uprzedzam pytanie - czy w dzisiejszych czasach wojsko jest konieczne do tego by być męskim?

Patrząc na pokolenie ped*da*łów, zapatrzonych w siebie jak w obrazek, na*pier*da*la*ją*cych tony selfie z siłki, ubierający się tak, by było wystarczająco "lumberseksualnie" lub słeg, lub patrząc na tak życiowe miernoty jak Ertrix - chłopy mające po 19 lat i po których przez całe życie sprzątali rodzice, tak, uważam, że wojsko jest konieczne by przywrócić męskość takim facetom i w chu*ju mam ich lamenty, że to nie jest ich "styl".

A Ty od razu byłeś mężczyzną, czy to te dwa tygodnie wyrugowały z Ciebie chłopca?

Ja byłem tak such menly man że bardziej nie można było ;)

Rozumiem ironię, dlatego powiem jaśniej - jeśli ktoś w życiu ma być pi*zdą, to nią będzie. Chociażby spędził w kamaszach nie dziewięć miechów, ale pół życia.

Wojsko to nie jest głaskanie po główce, pomaganie na każdym kroku i wycieranie noska przez mamusię - to szkoła życia, życia według twardych reguł i jeśli cioty srają się na myśl o życiu, w którym za nie wykonanie rozkazu to ich problem.

Tak, piekna szkola zycia...tylko ze potem idziesz do pracy, placisz pan podatyki, na armie, policje i straz pozarna.
Straz, ugasi pozar twojego domu, policja lapie przestepcow co cie okradli, lub tesciow zabili( tak jest w teorii), wojsko wysyla cie na wojne...zaraz, zaraz, wydaje mi sie ze ktos chce mnie wydymac.
Prawda jest taka, iz panstwo i jego sluzby, powinno sie odp od obywatela, i zaczac mu sluzyc, nie zakazywac, lub nakladac jakies obowiazki w postaci zsw, jak placisz firmie ochroniarskiej, to kto kogo chroni, ty ich, czy oni ciebie?
Bo jesli ty ich to znaczy ze lubisz byc dymany.

:D:D

Starałem się odpowiedzieć sensownie na ten bełkot:

jak placisz firmie ochroniarskiej, to kto kogo chroni, ty ich, czy oni ciebie?

ale nie jestem w stanie :D

Zaden belkot, czysta logika.

Płacenie firmie ochroniarskiej to chronienie jej? Faktycznie, logiczne ;]

Oczywiscie ze firma chroni ciebie, to samo powinno byc z wojskiem polskim...tymczasem to wojsko bierze ciebie jako mieso armatnie, wpierajac ci ze masz obowiazek bronic ojczyzny, ale ty juz sie wywiazales z tego obowiazku placac podatki na armie, poto aby ich rodziny mialy za co zrec w czasie pokoju, a oni walczyc podczas trwania wojny.

Wojsko przede wszystkim ma zawodowców, którzy z własnej woli poświęcili się armii. By chronić ludzi takich jak ty i ja.

Ostatnia sytuacja, w której zastosowano pobór powszechny, miała miejsce w 1939 roku. Czyli 76 lat temu.

Zero podatków na wojsko? Czy to trzeba jakoś szerzej komentować?

Debil.

"Wojsko przede wszystkim ma zawodowców, którzy z własnej woli poświęcili się armii. By chronić ludzi takich jak ty i ja."
Takie jest zadanie wojska heloł! heloł!
Mechanikowi samochodowemu tez bedziesz wdzieczny za naprawe pojazdu, ktora oczywiscie cie bedzie kosztowac?


"Ostatnia sytuacja, w której zastosowano pobór powszechny, miała miejsce w 1939 roku. Czyli 76 lat temu."
Do niedawna byl pobor do woja nie bez poqodu, w razie wojny znowu nas wydymaja, wiec o czym ty pieprzysz czlowieku?

"Zero podatków na wojsko? Czy to trzeba jakoś szerzej komentować?"
???????

"Debil."
acha.

Źle się wyraziłem z poborem powszechnym. Mój błąd.

Wojsko przede wszystkim ma zawodowców, którzy z własnej woli poświęcili się armii. By chronić ludzi takich jak ty i ja."
Takie jest zadanie wojska heloł! heloł!
Mechanikowi samochodowemu tez bedziesz wdzieczny za naprawe pojazdu, ktora oczywiscie cie bedzie kosztowac?

Możesz mi wyjaśnić, na czym polega to pier*do*lenie?

Nigdzie nie pisałem, że jestem "wdzięczny" za zapewnioną ochronę więc nie rozumiem twojego bełkotu.

Jak wybuchnie wojna (oby nie) to dostaniesz wezwanie do woja, a to, co z nim zrobisz, to twoja brocha. Jeśli jesteś mężczyzną, pójdziesz się bić za kraj, tak by twoje dzieci miały do czego wrócić.

Jeśli jesteś piz*dą, to będziesz spier*da*lał tam gdzie cię nogi poniosą. I bardzo dobrze.

Utrzymuje wojsko z moich podatkow, to tak jakbym placil za obrone mojego kraju. Co tu jeszcze wyjasniac?


Jesli wybuchnie wojna to oczywiste ze spiernicze z tego kraju, z kraju ktory mnie okrada, ktory nie pozwala mi miec broni, w ktorym armia zmusza mnie do przelewania krwi za ojczyzne. A jesli bede mial dzieci, to jeszcze wieksza motywacja, bo najwieksza piz.da jest ten ktory porzuca rodzine w czasie wojny, w czasie wojny walczysz za polske, ale nie za rodzine, bo tych zostawiasz.
I jeszcze jedno, nie jestem tak glupi by oddac zycie za polityczne decyzje. Ty i reszta zindoktrynowanych, karmionych bajkami o tym jak wspaniale jest oddac zycie za kraj, mozecie sobie walczyc, na zdrowie, tylko nie zmuszajcie do tego innych.

To, że tam byłeś nie oznacza, że masz prawo uważać się przez to za kogoś lepszego i gnębić innych. Nie każdy ma predyspozycje by się tam dostać, i nie każdy musi tam iść. Ja na przykład nie mam ani tyle siły, ani zdrowia. Nie wiem co chcesz osiągnąć tym swoim popisywaniem się w necie i próbą zaszufladkowania ludzi.

Nie rozpłacz się :)

Płakać to mi się chcę nad takim brakiem ogłady i zrozumienia które sobą prezentujesz.

Wiesz, że mi z tego powodu jest bardzo wszystko jedno?

A poza tym, muszę pogratulować ci umiejętności wyrażania myśli poprzez słowa pisane.

Płakać mi się CHCĘ? Serio? Dwadzieścia lat na karku i walisz byki jak ośmiolatek z dysleksją?

Serio nie masz ciekawszych zajęć niż przyczepianie się do literówek? Każdemu się może zdarzyć.

Zdarzyć? Przypadkowo wcisnąłeś alt i e jednocześnie?

To raczej kwestia przekonania, że taka forma zapisu jej poprawna niż zwykły przypadek.

Tak. Przypadkowo wcisnąłem.
Jezu...

Nie rozpłacz się ;)

A Ty się nie zesraj ze szczęścia.

Nie za ostro lecisz, mango zje*bie :)?

A wracając do tematu filmu - wyjaśnisz co miałeś na myśli pisząc, że ścinanie włosów w wojsku to "uleganie stereotypom"?

Normalnie.
Ścinają facetom włosy w imię ogólnie przyjętego maskulinizmu (wizerunek wojownika i te rzeczy), ale kobiet już ta sama zasada nie dotyczy. I to jest niesprawiedliwe. W końcu mamy równouprawnienie ponoć, heloł..
I grzeczniej proszę, bo naprawdę zaczynasz przesadzać. Nie znasz kogoś to nie oceniaj z łaski swojej.

Ciekawa teoria ;]

Według mnie, goli się łby chociażby dlatego, że z taką "fryzurą" żołnierzowi łatwiej jest zadbać o czystość, zwłaszcza wtedy gdy trenuje na poligonie, lub gdy jego oddział pozostaje w oblężeniu i musi spędzić dni, tygodnie a nawet miesiące bez gorącego prysznica ;)

(Nie mówiąc już o wszach, które mnożą się jak zaraza po kompanii, o ile da im się taką sposobność)

Ale oczywiście, ty wiesz lepiej, ekspercie od chińskich bajek, który w koszarach nie spędził nawet godziny.

Podobnie błyszczysz wiedzą, jeśli chodzi o kobiety w wojsku.

Nie goli im się głów, a ponoć mamy "uprawnienie, heloł..." - nawiasem mówiąc, zastosowałeś bardzo męskie zawołanie, nie powiem ;]

Tak się składa, drogi "znawco", że tym kobietkom, które na ochotnika idą do woja, by odbyć regularną służbę, nie tylko daje się możliwość zachowania włosów, ale daje się szereg innych uprawnień.

Zdziwiony?

Kobiety w koszarach mają lżejsze treningi, noszą mniej ekwipunku i przechodzą łagodniejszą musztrę. Nie mówiąc o tym, że w "te dni" mogą zgłosić swój stan, co przekłada się na łagodniejsze traktowanie.

Inaczej sprawa wygląda, jeśli panny chcą iść do jednostek specjalnych. Wtedy maja przejść takie samo szkolenie jak faceci, bez patrzenia na to, że mają miesiączki, bo w wojsku ch*j kogo to interesuje.

Te laski, które dostają się do SEALS, Delty i innych elitarnych oddziałów, same, z własnej woli golą włosy - z powodów, które już wymieniłem wyżej.


A co do twojego "grzeczniej proszę..." - co mi zrobisz, jak nie posłucham?

Tupniesz nóżką ze złości tak mocno, że aż ci z półki figurki twoich ulubionych chińskich bohaterek pospadają?

"Nie znasz, a oceniasz"

Kolesia, który pisze "heloł" a na innych forach, że

"na daną chwilę nie zwiąże się z dziewczyną, ani z kimkolwiek innym o innej orientacji seksualnej"

nie trzeba znać, by go ocenić, bo w tym przypadku jego własne słowa mówią same za siebie.

Ścinanie włosów nie ma nic wspólnego z maskulinizmem.
Poza tym załoga męska w wojsku nie równa się załodze kobiecej.
Jak interesujesz się wojskiem to obejrzyj dokument pt. "Kawaleria powietrzna"

Wątpię, by wojsko było w zakresie zainteresowań dwudziestolatka, który uważa za normalność fakt, że sprzątają po nim rodzicie i który na co dzień jara się chińskimi bajkami ;]

widzę, ze objąłeś sobie za cel... właściwie co? zwyzywasz od ciot wszystkich, którzy noszą rurki, czy oglądają bajki, a oni w obliczu druzgocącej siły Twojego prostactwa staną się lepszymi facetami? umówiłeś się z diabłem, że urosną Ci jajka jak opowiesz jakie szkolenia przeszedłeś? przeczysz sam sobie jadąc po tych, którzy nie mają ochoty zakładać wojskowego obuwia z innych powodów niż dla lansu, po tym jak powiedziałeś, ze kto jest pi*dą, ten nią pozostanie, niezależnie od lat spędzonych na wojnie. chyba, ze w ogolę nie masz na celu wytłumaczenia czegokolwiek, przekazania swoich racji, a tylko poniżanie tych, których uważasz za gorszych. postawa godna żołnierza. wystraszonego szeregowca szczególnie.

Nie mam zamiaru cisnąć po wszystkich, którzy chodzą w rurkach, jarają się mangą itd.

Jeśli są takie jednostki, które wolą żyć na granicy pomiędzy płciami, proszę bardzo. To ich wolny wybór.

Dobrze by jednak było gdyby tacy "chłopcy" nie wypowiadali się na tematy, o których nie mają bladego pojęcia. Ertix nigdy nie był w woju i sam możesz przeczytać jego mądrości: golenie włosów jako objaw maskulinizmu? Jak można być tak tępym?

Wcale nie uważam się za lepszego od Ertixa - koleś jest wrażliwy, ok. Taki już jest, może kiedyś to się zmieni. Jednak zanim to nastąpi, lepiej niech nie wypowiada się w tematach, których nie zna, bo może dostać po łapach, co w tym przypadku stało się przy moim udziale.

Proponuje się leczyć ,to ,ze byleś w wojsku nie czyni z ciebie nadczłowieka ,wręcz przeciwnie ,widać ,ze odbiło ci się negatywnie na psychice :P

Czy dzisiejsze dzieci nie umieją czytać ze zrozumieniem? W którym miejscu napisałem, że byłem w wojsku?

Czy tylko ja się z tobą jak na razie zgadzam? A wracając to uważam że lekka dyscyplina w wojsku po prostu musi być bo to człowieka po prostu zmienia w prawdziwego mężczyznę a nie takie cipki którymi są np teraz imigranci mający ze 20-30 lat którzy uciekają z kraju zamiast o niego walczyć

Wygląda na to, że tak, jesteś jedynym który mnie popiera ;) Doceniam, chociaż muszę zaznaczyć, że nawet bez Twojego wsparcia dalej forsowałbym swoją opinię w założonym temacie.
Nie potrzebuję pomocy, poczucia że ktoś podziela mój punkt widzenia, w momencie w którym przedstawiam swoje zdanie.

A co imigrantów - dla mnie cipkami są ci, którzy robią roz*pier*dol w Europie. Skoro są tacy chętni do bitki, to dlaczego nie wykorzystują tego do obrony ojczyzny? Być może dlatego, że zrujnowana ziemia ojczyzna nie wypłaca takich socjali jak UE l]?

Reszta imigrantów, którzy zachowują się porządnie (są tacy), a zdecydowali się opuścić ojczyznę w potrzebie... cóż, to ich wybór z którym będą musieli żyć. Sam nie wiem, co bym zrobił na ich miejscu.

No nie mogę. Normalnie jaja jak berety jak się was czyta :)
A ja wam powiem, że patologia nie patologia... Próbowałem jakiś czas temu dostać się do woja. Sytuacja w kraju niepewna, chciałem się choć trochę przygotować. Pal sześć że na 4 miechy musiałbym zrezygnować ze swojej wypłaty na rzecz żołdu wysokości 700 zł (postanowiłem że do czasu poboru odłożę trochę kasy na koncie dla rodzinki by sobie podbierali pod ma nieobecność). Z racji wykształcenia miałem też wybór - iść do szeregowych, podoficerów albo oficerów. Wybrałem rzecz jasna szeregowych - coby mnie konkretnie zaprawili... No i git. Idę sobie happy na spotkanie kwalifikacyjne na którym zrobili mi testy psychotechniczne, inteligencji i osobowościowe... No i klapa. Okazało się, że jestem głupi jak but u lewej nogi - ulali mnie na inteligencji, mimo to psycholog stwierdził, że zabrakło mi zaledwie punktu tak iż mógłby jeszcze przymknąć oko na mój debilizm, gdyby nie testy osobowości których wyniki okazały się kompletnym nieporozumieniem... Panie... Pan jesteś dokładnym przeciwieństwem tego co szukamy... - tak to mniej więcej brzmiało. I nie ma uproś - chęci były wielkie, ale jak widać ów patolka to jak dla mnie zbyt wysokie progi. :) Swoją drogą nie codziennie zdarza się dowiedzieć, że jest się debilem. Zajebisty dzień :) :) :)

Pamiętasz może jakieś pytania z tych testów?

Coś pamiętam. Ogólnie przypominało to badania okresowe do pracy. Arkusz z pytaniami na które odpowiadasz "tak" lub "nie". Największą uwagę zwracano na kwestie wrażliwości, posłuszeństwa, otwartości, umiejętności współpracy w grupie. Czyli zagadnienia w stylu: "czy zrobiłoby mi się smutno gdybym zobaczył dzikie zwierzę pojmane w siatkę", "czy bardzo biorę sobie do siebie gdy ktoś mnie ochrzani", "czy będąc w grupie dowcipkuje i opowiadam anegdoty", "czy będąc z grupą przez większość czasu przebywam na uboczu" itp... Mile widziana jest niska wrażliwość, otwartość, posłuszeństwo.
Na innym arkuszu były też pytania o używki - alkohol, narkotyki... Wiadomo - lepiej się nie chwalić.
Badania psychotechniczne - standard (zabawa w małpkę naparzającą w migające guziczki).
Test inteligencji - zadania w stylu: znajdź synonim konkretnego słowa zaczynający się na określoną literę i mający dajmy na to 6 liter..., ułóż chronologicznie obrazki przedstawiające krótką historię, przyporządkuj do grupy słów pasujące spośród innych, wskaż linię przecięcia figury by po złożeniu jej dwóch elementów mógł powstać kwadrat... W cholerę tego było, a czas leci nieubłagalnie. Część zadań wcale nie łatwa. Nie daj Boże pomylisz się w arkuszach odpowiedzi, (zaczniesz zaznaczać nie tam gdzie trzeba) to nie ma za bardzo czasu by to odkręcać, bo leci ci już czas przeznaczony na kolejne zadanie. Ogólnie wyszło to dość śmisznie :)
Czyżbyś też miał ochotę się "przygotować"?

Tego typu pytania są bardzo ważne w selekcji rekrutów. Wiesz, trzeba mieć pewność, że wyszkoli się typa, który będzie wykonywać rozkazy, a nie np. załamie się na widok martwych kolegów i popadnie w katatonię, lub też nie oszaleje i nie zacznie walić po cywilach.

Szukam książki która dokładnie opisuje, co wojsko robi z mentalnością rekrutów - pozbywa ich osobowości, by łatwiej nimi kierować i zrobić z nich maszyny do zabijania, ale nie psychopatów, którzy będą mordować po skończonej służbie.

Tytuł to "Maszyna piechoty morskiej" (The Marine Machine) pióra Williama Maresa

Ja ostatnio natrafiłem na piosenkę zespołu Luxtorpeda - Silnalina. Polecam przesłuchać jeśli nie słyszałeś. Dosłownie to o czym mówisz: W obliczu zagłady ludzkość rezygnuje z osobowości indywidualnej - łącząc się w tytułową silną linę. Szokująco niezwykłe... Fakt że piosenkę można też zinterpretować pokojowo mimo to samo jej brzmienie raczej tego nie sugeruje.

Polecam wersję z tekstem:
https://www.youtube.com/watch?v=rqyjy7A-lSI

Dobra piosenka, ale z góry przyjmująca założenie, że w chwili, w której Ojczyzna wezwie swoje dzieci do walki, to wszystkie jak jeden mąż odpowiedzą. A przecież wiemy, że to nieprawda.

Siłą nikogo nie zmusisz. To wybór serca. Jak ktoś chce uciekać droga wolna. Tylko głupio troszeczkę wracać później na gotowe.
Ja osobiście nigdzie się nie wybieram. Jestem dumny i wdzięczny, że mogę być Polakiem i za wszelką cenę pragnę nim pozostać. A umierać? No cóż. Nikt wiecznie żył nie będzie. Skoro i tak mam umrzeć - wolę umrzeć za coś co kocham.
Miłej nocy :)

Do usłyszenia :)

Nie chcę wbijać kija w mrowisko ale zdajesz sobie sprawę z faktu, że na pytanie "czy będziesz się bić o ojczyznę?" nie można odpowiedzieć poprawnie o ile nie stanie się przed faktem dokonanym?

Mam tu na myśli, że te wszystkie płomienne deklaracje sebixów, cinków i innych matich o tym, że "oni pierwsi pójdo w buuuj!" będą ch*ja warte w chwili, w której ich pomoc będzie faktycznie potrzeba - nasz kraj jeszcze nie stoi przed widmem wojny, przez co wielu patriotów na pokaz może przykozaczyć, jacy to oni są waleczni.

Nie piszę tego po to, by podważyć Twoją postawę - teraz masz założenie, że w razie czego jesteś gotów do walki, ale zostanie ono zweryfikowane dopiero wtedy, gdy staniesz twarzą w twarz z ostatecznym wyborem.

Ja szczerze powiedziawszy nie wiem, co bym zrobił w chwili w której musiałbym podjąć decyzję o tym czy się bić czy nie bić.

Masz rację. Zdaję sobie z tego sprawę. No cóż - jak sam powiedziałeś nie wiemy tego dopóki nie staniemy przed faktem. Wtedy będzie chwila prawdy. Póki co, zdarzało mi się grać o wszystko, lecz oczywiście nie umywało się to do ryzyka stanięcia na linii frontu. Mam jednak nadzieję, że będzie to pewnym ułatwieniem, gdy kiedyś przyjdzie zdobyć się na odwagę.
A jeśli mogę spytać (ciekawi mnie jedna rzecz) - ponoć w naszych lasach faktycznie można przeżyć kilka dobrych lat. A zatem co możemy wcinać? Grzyby, maliny, jagody, czernice, orzechy laskowe, upolowane sarny. Do ostatniego potrzeba chyba soli bo brak lodówki. Zimą jest lodówka, ale brak owoców :) No nie wiem... Ogólnie chciałem zapytać czy jest jakaś recepta o której nie wiemy? Jakiś złoty środek? Czy po prostu trzeba korzystać z tego co wymieniłem licząc, że to wystarczy aby przeżyć?

Owoce trzeba długo gotować. Nie jeść tych przemytych wodą, bo to nie zmywa bakterii pozostawionych przez mocz zwierząt. Złapie cię biegunka i to tak ostra, że skończ się odwodnieniem.

Mięso można upiec i zjeść od razu, lub też przygotować prowizoryczną wędzarnię wykopaną w ziemi i obłożoną gałęziami - dzięki temu mięsko straci wilgoć i będzie dłużej nadawać się do jedzenia.

Zachowanie świeżego mięsa na potem jest problematyczne. My zamiast lodówki wykorzystywaliśmy jeziorko, ale to jak granie na czitach, bo wtedy trzeba owinąć mięso w folię, a skąd wziąć folię w lesie :)?

Nie mam pojęcia, czy da się wyżyć parę lat z tego, co się znajdzie do jedzenia. Dieta powinna być zbilansowana, oparta zarówno na witaminach jak i białkach, a nikt nie da ci gwarancji, że co dwa, trzy dni będziesz jadł pieczyste z ognia, a na samych owocach i grzybkach długo nie pociągniesz.

Mnie te czternaście dni ostro siekło po organizmie i trochę trwało, zanim wróciłem do normy po szkoleniu. A miałem wtedy dwadzieścia lat :) Teraz bym się nie odważył na taki numer :D

Dzięki. Zawsze coś zostanie w pamięci. Nóż się kiedyś przyda... Póki co miałbyś zadatki na partyzanta, lub jak wolisz - żołnierza wyklętego :)
Ja ogólnie chciałbym się trochę podszkolić, bo powiedzmy sobie szczerze - gdybym teraz dostał broń nawet nie umiałbym nią dobrze wycelować, a gdzie znajomość taktyki, walki wręcz, okopywania... To samo tyczy się większości naszego społeczeństwa - owieczki idące na rzeź.
Co ciekawe - gostek z jednostki uświadamiał mnie, że nie wiemy jak wyglądać będzie współczesna wojna. Nie miał tu bynajmniej na myśli broni masowej zagłady, ale chociażby pociski które precyzyjnie niszczą cele odległe o setki kilometrów. Taka "wojna na odległość" w której człowiek z karabinem praktycznie nie ma nic do gadania.